800 zabytków pochodzących z przedwojennej kolekcji pozaeuropejskiej Miejskiego Muzeum Etnograficznego, zagrabionej podczas II wojny światowej przez niemieckiego okupanta, można oglądać w Muzeum Archeologicznym i Etnograficznym w Łodzi. 15 września otwarto wystawę czasową pod tytułem "Utracone – odzyskane. Ciąg dalszy…".
Na wystawie zaprezentowane zostały zabytki etnograficzne, ocalone bądź odzyskane na przestrzeni lat. Za ich pośrednictwem ukazana została historia zdobywania kolekcji (możliwość obejrzenia oryginalnych dokumentów, korespondencji z podróżnikami), jej losy wojenne, a także powojenne starania o odzyskanie, czynione przez kolejnych dyrektorów placówki. Zwieńczeniem wystawy jest ostatni sukces MAiE oraz Wydziału do spraw Strat Wojennych w Departamencie Dziedzictwa Kulturowego za Granicą i Strat Wojennych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a więc restytucja 337 obiektów z Instytutu Etnologii Uniwersytetu w Getyndze im. Georga Augusta, która miała miejsce w maju 2016 r. Eksponatom przywrócono dawny blask, za sprawą zabiegów konserwatorskich, które zostały sfinansowane przez MKiDN.
Wystawa potrwa do 31 grudnia 2017 r.
Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych powstało w 1860 roku i postawiło sobie za zadanie organizowanie wystaw, dokonywanie zakupów najznakomitszych dzieł sztuki w celu stworzenia narodowej kolekcji i udzielanie stypendiów młodym artystom, a także podnoszenie społecznej świadomości poprzez coroczne premie – nagrody w formie reprodukcji dzieł sztuki przyznawane publiczności.Kolekcja sztuki polskiej Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie zapoczątkowana została w 1861 roku obrazem „Śmierć Barbary Radziwiłłówny” Józefa Simmlera. W największej sali, do dziś nazywanej Matejkowską wisiały dzieła tegoż artysty, m.in. „Bitwa pod Grunwaldem”, a do zbiorów Towarzystwa należały także obrazy tak znane, jak „Kuropatwy” Józefa Chełmońskiego, czy „Altana” Aleksandra Gierymskiego.
Dopiero w latach 1898–1900 dzięki wielkiej ofiarności społecznej powstał zaprojektowany przez znanego i cenionego warszawskiego architekta, Stefana Szyllera, gmach Zachęty w centrum Warszawy, u zbiegu ulic Mazowieckiej i Królewskiej. Elegancki, neorenesansowy miejski pałac został ozdobiony rzeźbionym frontonem z dedykacją ARTIBUS – sztukom.
W 1939 roku gmach Towarzystwa zajęli okupanci. W 1940 roku, ówczesny kustosz Muzeum Narodowego, dr Jerzy Sienkiewicz, by ratować kolekcję Zachęty przewiózł ją do Muzeum Narodowego.
Przekazane w depozyt zbiory malarskie liczyły około 1000 pozycji skatalogowanych i tyle samo depozytów wystawców. Zbiór graficzny obejmował rysunki polskie luźne i wklejone w albumy – ponad 2200 sztuk, rysunki obce – 500 sztuk, ryciny, liczną kolekcję wydawnictw graficznych polskich i obcych. Archiwum Zachęty zostało w latach 1939-45 niemal całkowicie zniszczone.
Dwoma obrazami Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem” oraz „Kazanie Skargi” wywiezionymi z warszawskiego gmachu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych 9 września 1939 roku zajął się prof. Władysław Woyda, intendent Muzeum Lubelskiego. Do kwietnia 1941 roku obrazy kamuflowane były w Muzeum Lubelskim, a potem w szopie taborów miejskich, gdzie przetrwały bezpiecznie do końca wojny. Z kolei „Konstytucja 3 maja” autorstwa Jana Matejki ukryta została przed Niemcami w gmachu Zachęty – za zamaskowanymi drzwiami Sali Matejki, potem – w stropie nad holem, dzięki czemu bezpiecznie przetrwała wojenną zawieruchę.
Ocalała część zbiorów Zachęty weszła w skład obecnych zbiorów Muzeum Narodowego, lecz duża partia uległa rozproszeniu i zniszczeniu.
Dawna kolekcja została rozdzielona między różne działy warszawskiego Muzeum Narodowego: malarstwa polskiego, rysunku polskiego, dokumentacji, rysunku obcego, malarstwa obcego i bibliotekę. Wzbogaciły także Galerię Portretu Polskiego w Wilanowie, jako depozyt.
Chociaż gmach Zachęty, jako jeden z nielicznych w śródmieściu Warszawy, przetrwał II wojnę światową, charakter instytucji uległ zmianie. Po przekazaniu dzieł do Muzeum Narodowego, w pustym gmachu powołano w 1949 roku Centralne Biuro Wystaw Artystycznych, przekształcone po 1989 roku w Państwową Galerię Sztuki Zachęta. W tym samym roku reaktywowane zostało Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych.
Wywóz dzieł sztuki z gmachu Zachęty przez Niemców
- (1948). "Wspomnienia Spadochroniarza". Kalendarz Warszawski - ilustrowany rocznik poświęcony Warszawie: 185-196
żródło: wikipedia
Zapraszamy do zapoznania się z nowym artykułem J. Roberta Kudelskiego pt. Wojenne dzieje obrazów z katalogu „Sichergestellte Kunstwerke im Generalgouvernement”
Grabież, kradzież, bestialstwo. Te niezwykle mocne w swoim wyrazie słowa usztywniają słuchającego. Warto wiedzieć, że od wielu lat toczą międzynarodowe sprawy związane z utraconymi w wyniku działań wojennych dziełami sztuki. Trudno oddać słowami i liczbami jak ciężka praca jest w to wkładana. Jeszcze trudniejsze może być opisanie sytuacji z ostatnich tygodni przed wojną w 1939 roku. Należy pamiętać, że w obliczu nadciągającej zawieruchy muzealnicy w Polsce musieli sami troszczyć się o ratowanie dzieł sztuki.
W Europie zachodniej proces zabezpieczenia dzieł sztuki i planów ewakuacji na wypadek wojennego kryzysu rozpoczął się jeszcze w 1938 roku. Największe brytyjskie muzea zostały zamknięte 23 sierpnia 1939 roku, a muzealnicy przeprowadzili się na prowincję, aby mieszkać w sąsiedztwie składnic i sprawować osobista pieczę nad zbiorami.
W końcu czerwca 1939 roku w Gdyni w czasie obrad XV Zjazdu Związku Muzeów dyskutowano nad zabezpieczeniem i ewakuacją zbiorów na wypadek wojny.
Ustalono, że należy przeszkolić personel muzealny i określić jego funkcje w nowych warunkach, wzmocnić wzajemne kontakty muzeów, a także łączność z prywatnymi kolekcjonerami. Stwierdzono, że należy kolekcje zabezpieczyć, wyselekcjonować najcenniejsze zabytki oraz przygotować skrzynie do ich zapakowania. Zadysponowano zbieranie dokumentacji fotograficznej i rysunkowej zabytków muzealnych. Ufając jednak w moc traktatów muzealiów jednak nie zabezpieczono, przewidując, że w razie konieczności zostaną one zdeponowane w magazynach utworzonych w warszawskich fortóach Legionów, Sokolnickiego i Traugutta, w podziemiach Zamku Ujazdowskiego, w poaustriackich fortyfikacjach Krakowa, w twierdzy przemyskiej oraz w nowym budynku muzealnym w Lublinie.
W praktyce program uchwalony w Gdyni realizowany był jedynie w Muzeum Narodowym w Warszawie i to w zasadzie głownie dzięki Stanisławowi Lorentzowi, ówczesnemu dyrektorowi Muzeum Narodowego w Warszawie i jego współpracownikom, między innymi Janowi Morawińskiemu.
„(…) sprawą ochrony mienia musieliśmy zająć się sami (…) w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na tematy związane z ochroną muzeów, dzieł sztuki i zabytków przeszłości w razie wojny konferowaliśmy głównie z naczelnikiem Wydziały Sztuki Władysławem Zawistowskim i referentką ds. muzealnych dr Jadwigą Przeworską. Rozważaliśmy budowę schronów – okazało się to w ogóle nierealne. Chcieliśmy otrzymać od władz naczelnych przynajmniej dyrektywę, czy należy starać się zabezpieczyć zbiory na miejscu w gmachach muzealnych, czy też przewozić je do pomieszczeń poza wielkimi skupiskami ludności, ale nie uzyskaliśmy żadnej dyrektywy. W rezultacie postanowiliśmy, że każdy będzie na własną rękę czynił przygotowania w ramach własnych możliwości” – notował Stanisław Lorentz we wspomnieniach.
Muzea warszawskie – w odróżnieniu od położonych przy granicy Zachodniej, które ewakuowały najcenniejsze zbiory w kierunku wschodnim, ograniczyły się do złożenia 25 sierpnia 1939 roku swoich zbiorów w magazynach, gdyż Warszawę uznano za miasto bezpieczne.
W Krakowie działania zabezpieczające podjął magistrat i jego instytucje muzealne. Decyzja o ewakuacji skarbów wawelskich zapadła dwa tygodnie przed wybuchem wojny, na specjalnym posiedzeniu komisji konserwatorskiej. Dzieła planowano wywieźć na wschód (w porozumieniu z Kancelarią Cywilną Prezydenta RP), ale wobec braku instrukcji z Warszawy co do losów spakowanych dzieł - pracownicy muzeum sami podjęli się ich ratowania.Opiekunami wawelskich skarbów zostali kustosz Stanisław Świerz-Zaleski oraz architekt Józef Krzywda-Polkowski.
Wobec braku środków transportu, postanowiono wywieźć z Krakowa jedynie obiekty najważniejsze dla kultury polskiej: ołtarz Wita Stwosza z kościoła Najświętszej Marii Panny, obraz Jana Matejki „Hołd Pruski” z Muzeum Narodowego w Krakowie oraz zbiór arrasów i cenniejszych zabytków z Zamku Królewskiego na Wawelu. Spakowane zbiory umieszczono w 21. skrzyniach i 8. rulonach. Poza największą na świecie kolekcją 136. tapiserii, z Krakowa wywieziono także insygnia koronacyjne polskich królów, bezcenne wyroby ze srebra, złota, hetmańskie buzdygany, kolekcje broni. Skarby zostały spławione w dół Wisły barką, zbombardowaną w okolicach Kazimierza Dolnego. Następnie ładunek przewieziono ciężarówkami do Rumunii, skąd przez Włochy dotarł do Francji (Watykan odmówił przechowania dzieł). Po kapitulacji Francji dzieła przetransportowano do Anglii, wreszcie, w 1940 roku – do Kanady pod pokładem polskiego statku MS „Batory”.
Z kolei dwoma niezwykle cennymi obrazami Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem” oraz „Kazanie Skargi” wywiezionymi z warszawskiego gmachu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych 9 września 1939 roku w postaci zrolowanych, nawiniętyc na wałki płócien zajął się prof. Władysław Woyda, intendent Muzeum Lubelskiego. Do kwietnia 1941 roku obrazy ukryte były w Muzeum Lubelskim, a potem w szopie taborów miejskich, gdzie przetrwały bezpiecznie do końca wojny owinięte papą i umieszczone pod podłogą.
Zaniechanie stosownych działań przez przedwojenne władze jeszcze przez wiele lat będzie miało swoje konsekwencje. Część obiektów udało się odzyskać w wyniku prowadzonej po wojnie na szeroką skalę akcji rewindykacyjnej, lecz wiele nadal pozostaje nieodnalezionych. Na początku lat 90. ubiegłego wieku, powrócono do dokumentowania strat wojennych. Obecnie, w specjalnie utworzonej ogólnopolskiej bazie danych MKiDN zarejestrowano około 63. tysiące pozycji – liczba ta jednak nie jest ostateczna.
Zgromadzone informacje są nie tylko punktem wyjścia do działań restytucyjnych, ale dają możliwość weryfikacji obiektów stanowiących obecnie przedmiot handlu, chroniąc potencjalnego nabywcę przed kupnem dzieła o wątpliwej proweniencji. Prowadzone sprawy restytucyjne są długotrwałe, a przede wszystkim możliwe dopiero po ustaleniu miejsca przechowywania dzieła.
Resort kultury zaangażowany jest aktualnie w sprawy restytucyjne na terenie USA,Wielkiej Brytanii, Niemiec, Rosji, Włoch i prowadzi także kilkanaście spraw w Polsce.
oprac. Marianna Otmianowska
Przedsięwzięcie to, już po raz ósmy, realizuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wraz ze Stowarzyszeniem Komunikacji Marketingowej SAR, przy wsparciu Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów. Głównym założeniem projektu jest poszukiwanie nowych sposobów popularyzowania wiedzy o polskich stratach wojennych w dziedzinie dóbr kultury.
Film, już tradycyjnie, utrzymany jest w konwencji komiksu i animacji, co nie tylko podnosi walor artystyczny filmu, ale też czyni fabułę szczególnie intrygującą. Produkcja realizowana jest przy zaangażowaniu i pod nadzorem merytorycznym Wydziału Strat Wojennych Departamentu Dziedzictwa Kulturowego za Granicą i Strat Wojennych.
Niniejszy film zaprezentuje wojenne losy najważniejszych polskich zabytków – unikatowej w skali światowej kolekcji arrasów wawelskich i insygniów koronacyjnych. Najcenniejsze dzieła sztuki przejęte przez Niemców w czasie II wojny światowej na terenach okupowanej Polski, zostały włączone do specjalnego katalogu zatytułowanego „Sichergestellte Kunstwerke im Generalgouvernement”. We wstępie do katalogu „Sichergestellte” podkreślono, że Specjalny Komisarz ds. Zabezpieczenia Dzieł Sztuki na Wschodnich Terenach Okupowanych przeprowadził – trwającą sześć miesięcy – operację, dzięki której udało się „uzyskać informacje odnośnie miejsc, w których znajdują się wszystkie dzieła sztuki, z jednym jedynym wyjątkiem: kolekcji flamandzkich gobelinów z krakowskiego zamku. Zgodnie z najnowszymi doniesieniami znajdują się one we Francji, tak więc będzie możliwe ich zabezpieczenie w późniejszym terminie”. To jak z narażeniem życia polscy muzealnicy wywieźli arrasy do Francji oraz ich dalszą brawurową ucieczkę przez ocean do Kanady prezentuje tegoroczny film.
Miniatura Aimée Zoe Lizinki de Mirbel „Portet damy” z 1833 r., utracona w czasie II wojny światowej, została odzyskana dzięki współpracy MKiDN i FBI. 17 marca 2017 r. o godz. 11:00 w siedzibie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego odbyła się uroczyste przekazanie dzieła Muzeum Narodowemu we Wrocławiu. W uroczystości udział wzieli wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński, ambasador USA w Polsce Paul W. Jones oraz dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu dr hab. Piotr Oszczanowski.
Odzyskane dzieło przedstawia popiersie nieznanej z imienia damy sportretowanej na tle obłoków. Autorką miniatury jest Aimée Zoe Lizinka de Mirbel (ur. w 1796 r. w Cherbourgu, zm. w 1849 r. w Paryżu). Była ona uczennicą Jean-Baptiste Augustina i oficjalną malarką dworu Ludwika XVIII. Artystka należała do najbardziej wziętych i uznanych miniaturzystek swojego czasu. Miniatury jej pędzla znajdują się głównie w Paryżu (Luwr), Rouen, d'Avignon, w Londynie (Wallace Collection) oraz w Szwajcarii (Ernesta Holzscheitera w Meilen).
Burzliwe losy dzieła
Miniatura została podarowana Śląskiemu Muzeum Przemysłu Artystycznego i Starożytności we Wrocławiu przez osobę prywatną w 1900 r. Już na jesieni 1903 r. obraz eksponowany był na wystawie prezentującej kolekcje miniatur ze zbiorów Muzeum.
W 1926 r. obiekt wraz z częścią zbiorów został przekazany do nowopowstałej filii placówki - Muzeum Zamkowego. Tam dzieło stanowiło ozdobę ekspozycji stałej.
Miniatura pozostawała w gmachu Muzeum Zamkowego aż do 1942 r. Wówczas, w obliczu zagrożenia działaniami wojennymi, zapadła decyzja o ewakuacji zabytków do wcześniej przygotowanych składnic zlokalizowanych na terenie Dolnego Śląska. Jak wynika z zachowanych dokumentów, cała kolekcja miniatur Muzeum Zamkowego została wówczas wywieziona przez administrację niemiecką najpierw do składnicy w miejscowości Grodziec (niem. Gröditzberg), skąd następnie we wrześniu 1943 r. trafiła do repozytorium w Nowym Kościele. Gdy w sierpniu 1945 r. na tereny te wkroczyła polska administracja stwierdzono, że składnica wraz z zawartością uległa całkowitemu spaleniu w wyniku działań wojennych. Tym samym należy domniemywać, że miniatura została zrabowana, zanim zbiory strawiły płomienie.
Obiekt uznany za zaginiony
Na mocy przepisów prawa międzynarodowego, po tym jak Wrocław po zakończeniu II wojny światowej znalazł się w granicach Polski, strona polska stała się sukcesorem spuścizny materialnej miasta, a co za tym idzie, również utraconych zbiorów artystycznych.
Obiekt po wojnie został uznany za zaginiony. Dzieło zostało zarejestrowane w bazie strat wojennych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego jako strata Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Karta obrazu została także udostępniona na stronie internetowej ministerstwa poświęconej stratom wojennym www.dzielautracone.gov.pl.
Dzieło odnalezione i odzyskane
Losy zabytku pozostawały nieznane do września 2013 r., kiedy to Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego odnalazło obraz na stronie internetowej poświęconej miniaturom. Resort kultury ustalił wówczas, że obiekt znajduje się w jednej z amerykańskich kolekcji prywatnych i podjął rozmowy z posiadaczem obrazu odnośnie jego zwrotu. Kiedy negocjacje nie przyniosły rezultatów, w kwietniu 2016 r. MKiDN zwróciło się o pomoc w odzyskaniu zabytku do biura FBI w Warszawie. Skuteczne działania Federalnego Biura Śledczego doprowadziły do odzyskania miniatury.
Leon Wyczółkowski (1852-1936) związany z Muzeum Miejskim w Bydgoszczy od początku istnienia placówki, czyli od 1923 roku, ofiarował tej instytucji bogaty zbiór sztuki wschodniej już w 1924. Jeszcze za życia artysty jedną z sal muzealnych poświęcono jego twórczości, a w 1923 i w 1934 zorganizowano Mu wystawy. Kolekcja wzbogaciła się po śmierci artysty, kiedy w 1937 roku jego żona, Franciszka zgodnie z ostatnią wolą męża, przekazała miastu 425 prac, w tym jego: 5 obrazów olejnych, 70 akwareli, 8 temper, 13 pasteli, 58 rysunków kredą, 54 rysunków tuszem, 4 rysunki węglem, 5 rysunków ołówkiem, 64 innych rysunków, 129 grafik (akwaforty, litografie), a także 15 szkicowników zawierających 496 szkiców i rysunków.
Zbiór zawierał prace z różnych okresów twórczych artysty, od dzieł z wczesnej młodości - po ostatnie lata życia. W darze Franciszki Wyczółkowskiej znalazły się także pamiątki osobiste i wyposażenie pracowni. 16 sierpnia 1939 roku kolekcja dzieł Wyczółkowskiego wzbogaciła się o kolejny depozyt złożony przez wdowę - 35 prac jej męża.
Jeszcze przed wybuchem wojny, w sierpniu 1939 roku rozpoczęto przygotowania do ewakuacji dzieł. Część prac Wyczółkowskiego trafiła do trzech skrzyń i wraz z innymi dobrami kultury przewieziona została do piwnicy mieszczącej się w budynku położonym przy ul. Szwedzkiej 5 (obec. ul. Podgórna). Po przejęciu w Bydgoszczy władzy przez okupanta (nadzór merytoryczny nad muzeum pełnił prof. dr Willi Drost z Gdańska) Niemcy zdecydowali, że skrzynie mają powrócić do budynku Muzeum. Wiosną 1940 roku zbiory przewieziono do budynku Lombardu przy ul. Löwenstrasse (obec. ul. Pocztowa). W roku 1943 zapadła decyzja o ich przetransportowaniu do okolicznych dworów i pałaców uważanych za względnie bezpieczne. Do Piotrkówka zostało wywiezionych 175 prac Wyczółkowskiego, do Trzcińca – 61, do Dębowa – 59, a do Kawęcina – 19.
W wojennej zawierusze zaginęło 149 dzieł Wyczółkowskiego, w tym 10 prac zakupionych od samego autora oraz innych osób prywatnych, a także depozyty przekazane Muzeum przez Franciszkę Wyczółkowską. Wywiezionych zostało 15 prac stanowiących depozyt (jedną z nich złożono w imieniu Stadtsparkasse). Nie wiadomo, co stało się z pozostałymi 21. pracami przekazanymi przez Wyczółkowską w sierpniu 1939 roku. Były to: „Prof. Rüdiger w otoczeniu asystentów” (olej), „Pracownia – pusty fotel” (akwarela), „Stary dworek” (tusz), „Autoportret w kapeluszu” (prószony), oraz autolitografie (niektóre podwójne): „Chełmno – Ratusz”, „Grusza kwitnąca”, „Jabłoń kwitnąca”, „Śliwy kwitnące”, „Suche drzewo”, „Dęby”, „Drzewo kwitnące”, „Kwiaty”, „Kraków – Kościół N.M.P.”, „Z ołtarza Wita Stwosza”, „Autoportret”, „Chrystus wawelski” (autolitografia kolorowa), „Chrystus w adoracji świętych” (druk kolorowy).
Ich losy pozostają nieznane.
Na podst. materiałów Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy
Oprac. Marianna Otmianowska
Anemony, 1924
Wybitny siedemnastowieczny pejzaż marynistyczny pochodzi z jednej z przedwojennych warszawskich kolekcji prywatnych. Pierwsza zachowana w źródłach wzmianka o obrazie widnieje w odręcznych notatkach konserwatora malarstwa Bohdana Marconiego sporządzonych w maju 1944 r. Podczas renowacji zabytku Bohdan Marconi wykonał fotografię obrazu, która przetrwała w zasobach archiwum Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Jak wynika z powojennych archiwaliów, obraz ten został zrabowany w okresie powstania warszawskiego przez szefa wydziału propagandy Generalnego Gubernatorstwa Wilhelma Ohlenbuscha i wywieziony do miejscowości Oldenburg pod Hamburgiem .Po wojnie obraz Vliegera został uznany za stratę wojenną i opublikowany w 1953 r. w anglojęzycznym opracowaniu Catalogue of Paintings Removed from Poland by the German Occupation Authorities During the Years 1939-1945, t.1, Foreign Paintings. Dzieło zarejestrowano także w bazie danych dóbr kultury utraconych w wyniku II wojny światowej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pod numerem 38257 oraz w w bazie Interpolu Stolen Works of Art. Dzieło sztuki zostało również opublikowane w 2000 r. w katalogu Straty wojenne. Malarstwo obce.
Losy zabytku pozostawały nieznane do maja 2016 r., kiedy to przedstawiciel londyńskiej firmy The Art Loss Register przesłał do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego prośbę o weryfikację obiektu, który pojawił się w ofercie antykwarycznej jednego z niemieckich domów aukcyjnych. Na podstawie dokumentacji dostarczonej przez MKiDN, obiekt został wycofany z aukcji. Tożsamość obrazu potwierdzono w trakcie oględzin na podstawie ekspertyzy opartej na analizie porównawczej okazanego obrazu z przedwojenną fotografią utraconego dzieła sztuki oraz na nieinwazyjnych badaniach konserwatorskich lica i odwrocia zabytku.
Po półrocznych negocjacjach z obecnym posiadaczem udało się dojść do polubownego załatwienia sprawy i doprowadzić do zwrotu obrazu stronie polskiej. Sprowadzenie obrazu do Polski wsparli również Panowie Roman Kruszewski i Witold Konieczny.
Medal "Gloria Artis" dla konserwator Anny Lewandowskiej
Podczas uroczystości Anna Lewandowska - konserwator w Dziale Konserwacji Malarstwa na Płótnie MNW, od lat zaangażowana w proces odzyskiwania zrabowanych w czasie II wojny światowej dzieł sztuki - została uhonorowana przez ministra srebrnym medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
fot. Danuta Matloch
W ramach ogłoszonych przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego programów na rok 2017, po raz pierwszy znalazł się program: Badanie polskich strat wojennych. Program skierowany jest do państwowych i samorządowych instytucji kultury, w tym muzeów wpisanych do Państwowego Rejestru Muzeów oraz bibliotek posiadających zbiory artystyczne.
Zdjęcie przedstawia żołnierzy niemieckich wizytujacych Muzeum Narodowe w Krakowie w marcu 1943 r.; fotografia z zasobu Narodowego Archiwum Cyfrowego
Strategicznym celem programu jest wsparcie działalności instytucji w kwestii badań proweniencyjnych odnośnie strat wojennych poniesionych w zakresie zbiorów artystycznych. Celem programu jest wykształcenie dobrych praktyk i wysokich standardów prowadzenia badań proweniencyjnych poświęconych zagadnieniom wojennych losów kolekcji i strat poniesionych przez instytucje w wyniku II wojny światowej. Pośrednim celem programu ma być również weryfikacja aktualnych zasobów pod kątem obecności ewentualnych strat wojennych innych instytucji/podmiotów z kraju lub z zagranicy, a także skompletowanie przez instytucje rozporoszonej dotąd dokumentacji koniecznej do badań historii kolekcji. Budżet programu wynosi 1 150 000 PLN.
Więcej informacji odnośnie programu znajduje się na stronie MKiDN: http://www.mkidn.gov.pl/pages/strona-glowna/finanse/programy-ministra/programy-mkidn-2017/badanie-polskich-strat-wojennych.php
Zachęcamy do składania wniosków. Termin naboru upływa 30 listopada br.
ŚRODA, 14-12-2016 - CZWARTEK, 19-01-2017
GALERIA NARODOWEGO CENTRUM KULTURY KORDEGARDA, WARSZAWA, UL. KRAKOWSKIE PRZEDMIEŚCIE 15/17
Wystawa odzyskanych obrazów Gierymskiego w Kordegardzie
Aleksander Gierymski (1850 – 1901), młodszy brat innego artysty Maksymiliana Gierymskiego, wybitny polski malarz II połowy XIX wieku, wyjątkowy kolorysta, wpisuje się do pokolenia twórców, którzy świadomie zerwali z prymatem malarstwa historycznego kształtowanym przez Jana Matejkę. Gierymski wzrastał w środowisku monachijskim przełomu lat 60. i 70. XIX wieku pod wpływem profesorów bawarskiej ASP, a także przybywającej tam grupy polskich malarzy. Silna potrzeba niezależności i eksperymentowania skierowały jego uwagę na zjawiska optyczne zbliżające go do impresjonistów. Przelewanie na płótno światła i jego barwnych refleksów stało się jednym z najważniejszych zadań, jakie sobie postawił. Ich realizację odnaleźć można zarówno w namalowanych przez niego pejzażach, scenach rodzajowych przedstawiających życie ówczesnych miast, jak i ich historycznych stylizacjach, a także w studiach portretowych typów ludzkich.
„Żydówka z pomarańczami”
olej/płótno, 66 x 55 cm., Muzeum Narodowe w Warszawie
Pierwsze studium olejne obrazu (obecnie zaginione) Gierymski wykonał na podstawie zdjęcia Konrada Brandla, słynnego ówczesnego warszawskiego fotografa. Jego koncepcja ewoluowała od rodzajowości do pogłębienia portretu psychologicznego. Ostatecznie powstały dwie wersje obrazu - zdecydowanie różniące się kolorystycznie, za to nieznacznie –kompozycyjnie. W centrum znajduje się kobieta oparta o metalową balustradę, za którą rozpościera się panorama Warszawy. Uznawana za wcześniejszą „Żydówka z cytrynami” znajdująca się w Muzeum Śląskim w Katowicach charakteryzuje się znacznie bardziej zgaszoną gamą kolorystyczną, zdominowaną przez czerwonawe brązy i delikatne szarości, niż późniejsza „Żydówka z pomarańczami” intensywniej nasycona barwami. Obie wersje powstały w latach 1880-81.
W 1902 roku obraz stanowił własność Marii Szlenkier. Na początku 1927 roku został wystawiony na sprzedaż w Domu Sztuki w Warszawie. 25 lutego 1928 roku dzieło zostało zakupione przez Muzeum Narodowe w Warszawie.
„Portret mężczyzny w renesansowym stroju”
olej/deska mahoniowa, 35 x 26,7 cm., Muzeum Narodowe w Warszawie
Obraz powstał w czasie pracy nad innym znanym płótnem pędzla Aleksandra Gierymskiego „Sjestą włoską”, a umieszczenie sygnatury z datą 1882, mogło mieć związek z wystawieniem dzieła w tym właśnie roku w warszawskiej Zachęcie.
Portret uważany jest za studium postaci, mającej pojawić się na obrazie „Sjesta włoska” przedstawiającym scenę koncertu na tarasie pałacu z udziałem patrycjuszy w strojach renesansowych. Był to ostatni w twórczości Gierymskiego przykład czerpania inspiracji z malarstwa dawnych mistrzów – weneckich kolorystów czasu renesansu, a zwłaszcza Tycjana i Tintoretta.
W 1882 roku w czasie wystawy w Zachęcie obraz zakupił Henryk Dziewulski. W listopadzie 1928 roku portret był własnością Marii Reicherowej, która 6 września 1939 roku zdeponowała swoją kolekcję w MNW.
„Chłopiec niosący snop” albo „Chłopiec w słońcu”
olej/płótno, 94 x 77 cm, Muzeum Narodowe we Wrocławiu
Obraz powstał między latem 1893, a jesienią 1894 roku, kiedy Gierymski przebywał w Krakowie, wyjeżdżając stamtąd na plenery do Bronowic.
Samotna postać chłopca bosymi stopami stąpającego po rżysku umieszczona została na osi symetrii obrazu na tle przesyconego słońcem, skąpego w detale krajobrazu. Kompozycja może wskazywać, że właściwy temat stanowi malarskie zestrojenie walorów plastycznych postaci i pejzażowego tła. Dzieło jest przykładem wielkiego talentu i pracowitości Aleksandra Gierymskiego. Przy bliższym przyjrzeniu się detalom widać finezyjnie prowadzony dukt pędzla i traktowanie przez artystę płótna niczym paletę.
W lipcu 1894 roku Gierymski zaprezentował obraz na dorocznej wystawie w monachijskim Glaspalast, a w grudniu 1895 – w Künstlerhaus w Wiedniu na wystawie kolekcji hr. Ignacego Korwin Milewskiego, swojego mecenasa.
Bankructwo owego mecenasa po I wojnie światowej spowodowało rozproszenie dzieł z kolekcji – także i Gierymskiego. Na początku lat 30. XX wieku obraz kupił finansista Henryk Aschkenazy.
oprac. Marianna Otmianowska
Dzieło polskiego malarza Franciszka Mrażka „Na przypiecku” zostało przekazane Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego 14 marca 2017 r. w Konsulacie Generalnym RP w Monachium. Obraz, wywieziony w czasie II wojny światowej przez niemieckiego oficera z Pałacu Prezydenckiego w Spale, na początku tego roku zwrócił jego wnuk. Dzieło trafi do Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu.
W styczniu 2017 r. do Ambasady RP w Berlinie zgłosił się mieszkaniec Bawarii deklarując chęć zwrotu obrazu, wywiezionego w czasie II wojny światowej przez jego dziadka, który jako niemiecki oficer stacjonował w 1940 r. w Pałacu Prezydenckim w Spale. Dodatkowo osoba ta przekazała także skany fotografii żołnierzy niemieckich rezydujących w Spale, przedstawiające grabione dzieła sztuki. Analiza przedwojennych zdjęć pałacu jednoznacznie potwierdziła, że fotografie te wykonano w rezydencji w Spale.
W trakcie uroczystości stronie polskiej wypożyczone zostały również dwa albumy zawierające przeszło 700 zdjęć z okresu 1939-1941, które w Polsce zostaną poddane badaniom naukowym.
Obraz z lat 20/30-tych XX w.
Obraz „Na przypiecku” to kameralna scena rodzajowa rozgrywająca się we wnętrzu chłopskiej chaty. Motyw ten był często powtarzany przez Franciszka Mrażka. Przedstawia kobietę przygotowującą posiłek, której towarzyszy dziecko siedzące na przypiecku. Obraz powstał najprawdopodobniej w latach 20/30-tych XX w.
Franciszek Mrażek urodził się 7 stycznia 1891r. w Nowym Sączu, a zamarł w 1970 r. w Limanowej. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Limanowej przez pewien czas uczył się malarstwa w Krakowie, w pracowni Aleksandra Mroczkowskiego - ucznia Jana Matejki. Później studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu, gdzie komisja musiała wysoko ocenić jego talent, ponieważ bez matury przyjęto go na studia. Malarstwa uczył się również w Monachium. Malował portrety, pejzaże, sceny rodzajowe z okolic Limanowej. Obrazy jego znajdują się w Muzeum Regionalnym Ziemi Limanowskiej w Limanowej, a także w prywatnych zbiorach.
Pałac w Spale
Historia Pałacu w Spale sięga 1880 roku, wówczas car Aleksander III polując w pobliskich lasach, zwrócił uwagę na małą osadę młyńską Spała, położoną pośród puszczy nad Pilicą. Powstał wtedy drewniany pałacyk projektu krakowskiego architekta Leona Mikuckiego. Obok pałacyku wzniesiono wówczas koszary dla sotni kozackiej, stajnie, kasyno, domy dla gości - a następnie hotele. W 1890 roku zbudowano wieżę wodną, która do dziś dominuje nad miejscowością. Wokół pałacu carskiego urządzono park krajobrazowy projektu Waleriana Kronenberga. Sprowadzono nawet rośliny z odległych zakątków imperium. W 1922 roku Spała stała się letnią rezydencją Prezydenta Rzeczypospolitej. Na miejscu koszar wzniesiono drewniany kościółek w stylu zakopiańskim, który mianowano kaplicą prezydencką pw. Matki Boskiej Królowej Korony Polski. W Spale często bywał Ignacy Mościcki. Urządzał tu polowania, na które zapraszał zagranicznych gości.
Podczas II wojny światowej w Spale mieściło się Naczelne Dowództwo Wojskowe "Wschód" (Oberost). W 1945 roku do miejscowości wkroczyła Armia Czerwona. Pałacyk myśliwski został obrabowany i całkowicie spalony.
Linia gadżetów promujących tematykę polskich strat wojennych została wyróżniona przez ekspertów Instytutu Wzornictwa Przemysłowego i zakwalifikowane do finału konkursu Dobry Wzór 2016, który odbędzie się 20 października o godz. 15 w siedzibie Instytutu Wzornictwa Przemysłowego.
Gadżety powstały w 2015 roku dzięki współpracy Departamentu Dziedzictwa Kulturowego i studia graficznego Podpunkt s.j., które opracowało koncepcję graficzną i typograficzną serii składającej się z prasowanek, naklejek i przypinek (pins).
Na każdy z nośników zaprojektowano trzy kreacje wykorzystujące wizerunki polskich strat wojennych. Motywem przewodnim projektu jest winieta z przekreślonym adresem serwisu internetowego. Przywołuje to skojarzenie z utratą w wyniku II wojny światowej znacznej części polskiego dziedzictwa kulturowego, a tym samym wymazaniem ich ze świadomości społecznej. Aby symbolicznie podkreślić status zaginionych dzieł, ich przedstawienia zostały przekształcone graficznie – na dzieła naniesiono następujące znaki: pasek na oczach portretowanych postaci – symbol osoby zaginionej; symbol X zakreślony na fragmencie obrazu, czy linie zakłócające odbiór dzieła. Ten ostatni zabieg stanowi odniesienie do faktu, iż bardzo często nie znamy szczegółowego wyglądu zaginionych prac. Koncept graficzny opiera się na kontraście formalnym i kolorystycznym. Tradycyjnym i wysmakowanym dziełom sztuki przeciwstawiono proste formy geometryczne, tym samym czytelnie rozróżniając oryginały dzieł od nowo zaprojektowanych elementów. Czarnobiałe, przedwojenne fotografie zderzono z akcentami graficznymi w mocnych, żywych kolorach – pomarańcz, fiolet, szafir. Każda ze stworzonych kreacji opiera się na jednym z motywów kolorystycznych. Całość uzupełniono prostym, geometrycznym fontem, korespondującym z koncepcją projektu graficznego. Linia została zaprojektowana z dużą dbałością o szczegóły. Formą opakowania prasowanki jest plakat, również wykorzystujący motyw straty wojennej i sam w sobie stanowiący doskonałe dopełnienie gadżetu. Do przypinek zaprojektowano zaś kartoniki powtarzające wizerunek dzieła widniejącego na pinsie, jednocześnie nośnik informacji o utraconym zabytku.
Całość serii jest bardzo spójna, wyrazista graficznie i nowoczesna. Linia gadżetów jest nie tylko atrakcyjnym estetycznie nośnikiem, ale również oryginalnym pomysłem na propagowanie wizerunków polskich strat wojennych skierowanym głównie do młodego odbiorcy. Prasowanki, nalepki i pinsy rozdawane były podczas ogólnodostępnych wydarzeń kulturalnych organizowanych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego lub takich, w których resort brał udział np. Europejskie Dni Dziedzictwa 2015, Noc Muzeów 2016 w MKiDN, Dzień Dziecka 2016 w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Dobry Wzór to pierwsza w Polsce nagroda za design, przyznawana od 1993 roku. Konkurs ma ugruntowaną, niezależną i wiarygodną pozycję na rynku. Celem konkursu jest promocja wzornictwa. Konkurs stanowi jednocześnie niezależny audyt wzorniczy produktów i usług, które poddawane są dwuetapowej ocenie. W pierwszej przez ekspertów, którzy wyłaniają finalistów, w drugiej przez multidyscyplinarne jury, które wskazuje laureatów konkursu.